sobota, 15 marca 2014

Rozdział 3

- O czym ty do cholery mówisz?! - krzyknął Marco potrząsając mną.
- O tym, że mój związek z Lucasem nie ma sensu. Jedziemy tam, ja z nim zrywam i sprawa zamknięta - powiedziała stanowczo, patrząc przez cały czas Marco w oczy.
- Ok, ale ja pytałem o to wcześniejsze. Masz kogoś?
W tej chwili zdałam sobie sprawę z tego, że wygadałam się przed Marco. Spuściłam głowę i założyłam włosy za ucho, jak zwykłam robić kiedy byłam zdenerwowana.
- Marco, błagam cię. Jak się wygadasz to powiem tacie żeby cię sprzedał - zagroziłam rozpaczliwie.
- Kto to jest? - zapytał.
- Będziesz zły - odwlekałam.
- Gadaj kto to jest! - zawołał głosem, jakiego u niego nigdy nie słyszałam. Był zdenerwowany i to bardzo.
- Jack Wilshere - odparłam szeptem czując jak w moich oczach zbierają się łzy.
Marco zaczął się nerwowo śmiać i mówić coś po holendersku, jak przypuszczam przeklinał.
- Wpakowałaś się w niezłe gówno a ja nie pomogę ci z niego wyjść - powiedział i wyszedł a ja zostałam sama w moim pokoju.
Jedyne co mi pozostawało to położyć się na łóżku i płakać, ale to nie było w moim stylu. Musiałam sobie wszystko na spokojnie przemyśleć. Zdobyłam nową miłość, ale straciłam przyjaciela. Nawet nie zauważyłam jak przeleciało mi kilka godzin na siedzeniu samej w pokoju.
Jak na złość w tym momencie, usłyszałam charakterystyczny odgłos dochodzący z laptopa, kiedy ktoś chce się ze mną połączyć na skype. W duchu modliłam się, aby to nie był Lucas. Szkoda, że jestem niewierząca.
- Cześć kotku - powitał mnie mój chłopak - Dlaczego nie przylecieliście?
- W poniedziałek mam ważny test i musiałam trochę posiedzieć nad książkami - kłamałam, próbując się uśmiechnąć.
- Szkoda. Wygraliśmy! - zawołał.
- To świetnie - powiedziałam a wtedy w oczach stanęły mi łzy. Strasznie ciężko mi było udawać, że jest wszystko ok, podczas gdy nie było.
- Chciałbym, żebyś tutaj była, bardzo mi ciebie brakuje. Pocałunków, wspólnych wieczorów, nocy...
Nie mogłam wytrzymać i dałam upust emocjom. Po moich policzkach poleciały strugi łez.
- Kochanie, ty płaczesz? - zapytał Lucas przybliżając się do kamerki.
- To nic takiego. Lucas, muszę ci coś powiedzieć.
- Słucham - odparł zaniepokojony.
- Przepraszam, że nie mówię ci tego prosto w oczy, ale ja już nie mogę z tobą być.
- Marie, co ty mówisz? Przecież my się kochamy.
- Nie, Lucas. Ja cię już nie kocham - powiedziałam i zaczęłam co raz bardziej płakać.
Lucas spuścił głowę i miałam wrażenie, że on również zaraz się rozklei, jednak nie zrobił tego. Zachował się bardzo dojrzale, powiedział tylko:
- Pamiętaj, że ja cię zawsze będę kochał - rozłączył się.
Zamknęłam laptopa, rzuciłam się na łóżko i do około północy ryczałam jak głupia. Aż zaniepokojona mama weszła do pokoju, pytając czy wszystko ze mną ok. Powiedziałam jej, że to wina hormonów i że wszystko będzie dobrze, ale nie miało być! Właśnie zakończyłam swój pierwszy poważny związek, w dodatku zdradziłam tak fajnego chłopaka, jak Lucas. Czułam się podle. Miałam tylko nadzieję, że Jack będzie mnie w stanie pocieszyć.
Nie zważając na godzinę, zadzwoniłam do niego. Potrzebowałam, aby dodał mi otuchy, pocieszył.
- Słucham? - odezwał się nieznajomy męski głos a w tle dało się słyszeć muzykę.
- Jackie? - zapytałam z nadzieją.
- Nie, Aaron. Jack wyszedł.
- Mogłabym wiedzieć, gdzie?
- Tańczy.
Coś mi tu nie pasowało. Muzyka w tle z mocnymi basami, telefon Jacka odbiera jakiś Aaron a on sam tańczy.
- Zawołałbyś go?
- Nie wiem czy to odpowiedni moment. Tańczy przytulańca ze swoją dziewczyną, więc wiesz.
- Z dzie-dziewczyną? - wyjąkałam.
- Yyy, no tak. Czekaj, masz na imię Marie?
- Tak, a co?
- O kurwa. Zapomnij o tym co ci powiedziałem. Jack nie ma dziewczyny, wyszedł do toalety. Zaraz go zawołam - powiedział i się rozłączył.

***

- Jack! - zawołałem go kiedy tańczył z Karley*
- Co do cholery? - uniósł się, był lekko na procentach.
- Chodź na fajkę - oznajmiłem widząc zdziwienie ich obojga.
- Zaraz wracam - powiedział do swojej dziewczyny i pocałował ją w szyję. Cały Jack, żadna mu się nie oparła.
Wyszliśmy z klubu i poszliśmy wzdłuż ulicy.
Wstawiony Jack już zdążył wytrzeźwieć na jesiennym powietrzu i myślał racjonalnie.
- Marie dzwoniła - powiedziałem w końcu.
- Odebrałeś i...?
- Pytała się czy może z tobą gadać - mówiłem a Jack patrzył na mnie pytająco - Powiedziałem jej, że nie, bo... Tańczysz ze swoją dziewczyną - kończąc zdanie poczułem jak mój policzek pod wpływem silnego uderzenia staje się coraz gorętszy. Zasłużyłem na pięść od Jacka, więc nie oddałem mu.
Stanęliśmy na środku pustego chodnika a ja czekałem na wiązankę przekleństw od mojego przyjaciela.
- Ty cholerny walijski dupku! W takim razie po jakiego chuja starałem się uwieść tą dziwkę, która już jadła mi z ręki?! - wykrzyczał mi prosto w twarz.
- Stary, spróbuję to jakoś odkręcić - tłumaczyłem się - Poza tym tyle informacji ile mamy chyba wystarczy Wengerowi przed następnym meczem.
- Módl się, żeby prasa się o niczym nie dowiedziała - powiedział i odszedł w stronę klubu.

____________________________

CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ

Witam po tygodniowej przerwie od pisania! Szkoła jest bezwzględna, ten miesiąc chyba będzie najgorszym etapem całego roku szkolnego, więc rozdziały będą się pojawiały rzadko.
Ten rozdział nie należy do najlepszych, przede wszystkim jest krótki, co mi nie odpowiada ;/
Mam nadzieję, że chociaż Wam się podoba :)

PS.
Blogi, które mam w skrzynce na asku postaram się nadrobić jutro ;)


*imię fikcyjne

24 komentarze:

  1. Aaron???Jack???Marie???Lucas???Marco???Karley???
    O Jezu drogi,co tu się dzieję?! Ramsey -jest zajebiście,Jacky-jak wcześniej,ale
    ale...
    ale...
    ale.... Skąd ja wiedziałam,że z Jacusia się zrobi wredną szuję, jakiegoś pupilka Bossa...Ajjjjj :/
    No nic,Marie zerwała z Lucasem.....Szkoda,ale czuję,że się zejdą :D
    Dawaj szybko nowy + pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Biedna Marie, wredny Jack, jebana Karley xd
    Szkoda, że Marie zerwała z Lucasem dla takiego dupka jak Jack
    Czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  3. Czo ten Jack ? :O
    Bieeedna Marie :C
    Rozdział jest baaaaaardzo cudowny! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Buuuu zły Jack :'( Jak on może?! ;_;
    Moim zdaniem ona w głębi serca kocha Lucasa, bo widać cierpiała, kiedy z nim zrywała...
    Świetny rozdział <33

    OdpowiedzUsuń
  5. Grrr, Jack ty duupku! ;/
    Biedny Lucas, szkoda mi chłopaka ;c
    Oj dzieje się, dzieje...
    Rozdział cudowny! <3
    Czekam z niecierpliwością na kolejny
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Co? Jak? Gdzie? Kiedy?
    Jack, Ty podły sukinsynie!! A żeby Cię ta Karley zostawiła! Ażeby go piorun pierdyknął XDD *źle życząca Domi wszystkim, co życie uprzykrzają XDD* Marie Cię kocha, przez Ciebie rzuciła swojego chłopaka, a Ty... Grrr, nie chcę pisać, bo zabluźnię cały komentarz XDD
    Rozdział świetny, szkoda, że krótki, ale liczy się jakość, a nie ilość, omonomomono ♡
    Świetny, chcę już czwórkę, omnomomomonomomonomon ♡

    OdpowiedzUsuń
  7. Ojej..Może i krótki rozdział, ale jaki genialny ;*
    Ile się działo, ile informacji.. Genialnie to ujęłaś w tak krótkiej treści :)
    Mam nadzieję, że wszystko się ułoży i że wróci do Lucasa ♥
    Czekam na nn ♥

    OdpowiedzUsuń
  8. Jack jaki chuj! ;____; (sorry za wyrażenie, ale wkurzył mnie totalnie)
    Wykorzystał Marie tylko po to, żeby zdobyć informacje dla Wengera?!
    A ona zerwała z Lucasem przez niego -,-
    Kurde a ja to na początku się cieszyłam, że ona z nim zerwała i będzie z Jackiem a teraz to sama nie wiem co powiedzieć...
    Rozdział genialny, szkoda, że taki krótki ;c
    Dawaj następny <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Jezu, co ten Jack wyprawia! Od teraz już go nie lubię!!! Przez niego Marie zerwała z Lucasem, a ten zabawia się ze swoją dziewczyną. Dobrze, że Aaron(<3) powiedział to Marie, musi znać prawdę o Wilsherze!

    OdpowiedzUsuń
  10. Jack, następny popierdolony, już ma u mnie przewalone. :____:
    Biedna Marie, współczuję jej..
    Czekam na następny. :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Egh...zdenerwowałam się na Jack'a -,- głupi głupek xd
    Od tego rozdziału już go nie lubię :[
    Fajnie wyszło Ci to wszystko.Lekko i przyjemnie się czyta.Az chcę więcej,więcej i WIĘCEJ! :*

    Życzę weny i radosci z pisania,bo to jest najważniejsze!
    A tymczasem zapraszam do mnie na 8 rozdział z życia Sary :*

    http://themoordeath.blogspot.com/

    Pozdrawiam,Wigi <3

    OdpowiedzUsuń
  12. RAMSEY ! <3 AWW
    Świetny rozdzial, ale Jack to debil haha XD A Marie jest głupia, że zostawiła takiego chłopaka jak Lucas.

    Pozdrawiam i czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Po przeczytaniu do głowy przychodzi mi jedynie WTF?! Jack jest jakiś popierdzielony czy co? W sumie Marie nie powinna postępować pod wpływem impulsu.
    Ogólnie opowiadanie czyta się szybko i przyjemnie :D Życzę dużo weny i czekam na kolejny!
    Zapraszam również do siebie:
    http://deniaal.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. Uhuhu... Ale się dzieje ;) Świetny rozdział, ale szczerze mówiąc nie myślałam, że Jack okaże się takim dupkiem ;c Biedna Marie ;/ On chciał ją uwieść, żeby wiedzieć wszystko o Chelsea ;(( Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału ;** /Kasia Lewandowska-Reus .

    OdpowiedzUsuń
  15. Yyyy, Jackie? Czy ty się dobrze czujesz? Czemu chciałeś wykorzystać tą bezbronną dziewczynę do swoich niecnych zamiarów?! W sumie to nawet dobrze, że mój Aaron wygadał się Marie. Może przejrzy na oczy :D
    Czekam na następny! Buziaki! :*
    Zapraszam także do siebie :P

    OdpowiedzUsuń
  16. świetny rozdział, a blog cudowny, co tu dużo pisać czekam na nowy :***

    OdpowiedzUsuń
  17. Marie, Lucas, Jack, Marco, Aaron, Karley...
    Oho, się porobiło.
    No super, Marie zrywa z Lucasem dla Jacka, a ten mizia się z jakąś laską w klubie!! Chyba go przestanę lubić!!
    Szkoda mi Marie. Marco się na nią wkurzył, płakała, potem powiedziała Lucasowi prawdę, znowu płacz i taka wiadomość. Ehhh :/
    Czekam na kolejną notkę!

    OdpowiedzUsuń
  18. bieeeedny Lucas :( jak mogłaś mu to zrobić :(
    A JACKA TO CHYBA UDUSZĘ!!!!!!!!!!
    super ^^

    OdpowiedzUsuń
  19. sehjeaklvbhjrkl aaaaaa ♥
    Rozdział jest po prostu GENIALNY!!! Szkoda mi Marie :(
    Czekam na następny :*

    OdpowiedzUsuń
  20. Zapraszam na 9 rozdział z życia Sary
    http://themoordeath.blogspot.com/

    Pozdrawiam,życzę weny i radości z pisania

    OdpowiedzUsuń
  21. Przepraszam, że komentuję dopiero teraz, ale niestety mam podobny problem i czasu mam coraz mniej.
    Ech... trudno sobie wyobrazić co czuł Lucas, to na pewno go w jakiś sposób zraniło, przecież zerwała z nim dziewczyna. Myślę, że Marie źle robi i to bardzo wiążąc się z Jackiem, kto wie jaki on naprawdę jest? A po tym co działo się w tym klubie mam do niego wiele zastrzeżeń i najlepiej jakby odczepił się od głównej bohaterki.
    Chyba nie muszę mówić, że rozdział świetny (tak właśnie to powiedziałam, moja logika xD) bo na pewno dobrze o tym wiesz ♥
    Pozdrawiam i czekam na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń
  22. Lucas zachował się po prostu pięknie. Niejeden facet po tym co usłyszal zwyzywał by ją i takie tam rzeczy. Szkoda mi go, bo widać że na prawdę ja kocha.
    Jack od początku wydawał mi sie podejrzany...

    OdpowiedzUsuń
  23. Przeprasza, że dopiero teraz, ale musiałam wszystko nadgonić, a jeszcze tego nie zrobiłam.
    Do rzeczy. Super rozdział! Nie szkodzi, że krótki ;p Hah świetna scenka ta z telefonem, ale szkoda mi Marie z jednej strony :< No cóż czekam na kolejne :D i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  24. Wow, ile się dzieje, szkoda mi trochę Lucasa i bardzo nie podoba mi się zachowanie Jack'a, liczę na to, że Marie jednak z nim nie będzie. Czekam na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękuję za każdy komentarz, który motywuje mnie do dalszej pracy! Jeśli czytasz bloga, lecz nie komentujesz, proszę, napisz chociaż 'przeczytany' w komentarzu czy coś takiego. Nawet z anonima, to bardzo motywuje.

Bardzo proszę o niezostawianie mi w komentarzu linku do bloga, proszę to zrobić w zakładce "spam". Z góry dziękuję ;)