Mrugałam gwałtownie powiekami by dostrzec chociaż rysy dwóch owych osób.
- O proszę! Nasza śpiąca królewna wreszcie się obudziła - zawołał Marco.
Kiedy już widziałam bardzo dobrze i byłam w miarę dochodziłam do siebie, zorientowałam się, że ten idiota tu jest i w dodatku się ze mnie naśmiewa.
Nie czekałam długo, dosłownie się na niego rzuciłam próbując udusić go rękami.
- Ty cholerny dupku! Wynoś się z mojego życia raz na zawsze! - krzyczałam.
Oszołomiony Marco leżał już na podłodze a ja siedziałam na nim okrakiem. Już miałam mu przyłożyć z lewego sierpowego kiedy ktoś zatrzymał moją rękę w powietrzu. Odwróciłam się a ku moim oczom ukazała się twarz Lucasa.
- Jedna ranna nam wystarczy - oznajmił swoim kojącym i spokojnym głosem.
- Lecz się, kobieto! - zawołał Marco, który próbował doprowadzić swoją fryzurę do ładu.
Już miałam przygotowaną wiązankę przekleństw na Holendra kiedy Lucas położył swoją dłoń na moim ramieniu i powiedział:
- Marie, połóż się. Musisz dojść do siebie.
Zebrało mi się na łzy kiedy popatrzyłam w jego czekoladowe oczy wypełnione bólem. Coś mnie ukuło w sercu, podejrzewam, że to poczucie winy, a może coś więcej?
Posłusznie położyłam się na szpitalnym łóżku. Chciałam dokładnie dowiedzieć się co stało się zeszłej nocy, kto mnie znalazł w łazience i gdzie do cholery są moi rodzice.
Lucas usiadł na skraju łóżka a Marco stał oparty o ścianę na drugim końcu pokoju.
- Mógłby mi ktoś wytłumaczyć jak się tutaj znalazłam? - zapytałam po chwili ciszy.
- Pocięłaś się jak zakompleksiona małolata - rzucił Marco na co Lucas głęboko odetchnął próbując powstrzymać wybuch złości.
- Zostawisz nas samych? - poprosił łagodnie, pomocnik wyszedł bez słowa.
- Co mu się stało? - zapytałam.
- Odwala mu, bo nie gra z powodu kontuzji - wytłumaczył.
- Idiota i tyle - skomentowałam po czym dodałam - Powiesz mi wszystko co się stało od tego wieczoru kiedy... No wiesz, pocięłam się.
- Nie wiem dokładnie co tam się stało, bo mnie tam najzwyczajniej w świecie nie było, ale podobno znalazł cię twój brat. Leżałaś w kałuży krwi - wzdrygnął się przy ostatnim zdaniu, widziałam, że rozmowa ze mną sprawia mu ból - Jak najszybciej przyjechaliście do szpitala, twoja matka zadzwoniła po Marco, bo wiedziała, że się przyjaźnicie a potem po mnie.
- Dlaczego ich tu nie ma?
- Siedzieli z tobą przez całe dwa dni! Dopiero jak ja przyleciałem to poszli do domu się przespać, odpocząć.
- Jestem tu już dwa dni?! - zawołałam z zaskoczeniem na co pokiwał twierdząco głową. Wtedy zauważyłam jego podkrążone oczy. Był również bardzo blady a jego usta nie wykrzywiały się w uśmiech jak to zwykły robić nawet w najgorszych sytuacjach.
Nastała cisza pomiędzy nami, która trwała i trwała. Chciałam jakoś zacząć temat tego, że z nim zerwałam w tak okropny sposób, ale żadne pomysły nie przychodziły mi do głowy.
- Marie - zaczął - Ty kogoś masz, prawda? Dlatego ze mną zerwałaś.
Próbowałam jakoś ukryć swoje zmieszanie i kiedy miałam mu powiedzieć o Jacku, zadzwonił mój telefon.
- Halo? - zapytałam słabym głosem.
- Eeee, no cześć. Tutaj Aaron, wiesz, kumpel Jacka i tak dalej. Dzwonię bo, eeem, w sumie nie wiem jak ci to powiedzieć, ale... - jąkał się Walijczyk.
- Błagam, oszczędź mi męczarni słuchania cię - przerwałam mu.
- Jack mi kazał przekazać żebyś się od niego "odpierdoliła" - powiedział na jednym wdechu cytując zawodnika Arsenalu.
Poczułam ukłucie w ranach po mojej próbie samobójczej. Puls wyraźnie wzrósł a do moich oczu napływały kolejne już w tym dniu łzy. Lucas gwałtownie wyrwał mi telefon i powiedział:
- Hej, stary! Wyluzuj, Marie jest w szpitalu, nikt nie powinien jej denerwować i - przerwał a dalszej rozmowy już nie usłyszałam, ponieważ zemdlałam.
***
- Panna Marie Carlotta Mourinho nie ma się za dobrze - rzekł lekarz opiekujący się Marie.
W gabinecie siedzieli państwo Mourinho, ich syn i ja, jako najbliższy przyjaciel. Marco nie wpuścili, bo słyszeli jak szarpał się z Marie.
Nie mogłem na nią patrzeć, gdyż od razu zbierało mi się na płacz. Wyglądała jak zagubiony anioł. Jej twarz była prawie biała, uzupełniały ją czerwone usta i niebieskie oczy. Wciąż nie mogłem się pogodzić z tym, że zerwała ze mną dla tego idioty z Arsenalu. Dowiedziałem się od Marco, że od paru miesięcy Marie zdradzała mnie z Wilsherem.
- Ale co dokładnie się dzieje? - zapytała jej matka.
Lekarz zaczął głęboko oddychać układając sobie w głowie to co ma za chwilę oznajmić.
- Panna Marie Carlotta Mourinho ma białaczkę - oświadczył w końcu - Zrobiliśmy jej wszystkie badania, oczywiście zostaną one powtórzone, ale mamy 99% pewności, że to przewlekła białaczka szpikowa. Spokojnie, da się z nią żyć, ale to wymaga wielu wyrzeczeń i dużo siły ze strony pacjentki.
Nie mogłem tego słuchać, wyszedłem z trzaskiem drzwi. Szedłem rzwawym krokiem prosto przed siebie, nie wiedziałem gdzie, nie miałem określonego celu. Musiałem po prostu ochłonąć.
___________________________________
CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ
Taki stylowy Eden na poprawę humoru :)
Powoli zbliżamy się do końca tego bloga, chociaż muszę przyznać, że pisze mi się go najlepiej.
Dla tych, którzy jeszcze nie widzieli, zapraszam na prolog nowego bloga o Raphaelu Varanie ----> Whole world is watching
+ przepraszam, że zrobiłam takich dupków z Marco i Jacka xD
+ przepraszam, że zrobiłam takich dupków z Marco i Jacka xD
Ale to zrobiłaś :C
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział <3 Mam nadzieję, że Marie bd znowu z Lucasem *o* /Werandaa
kur, Aaron...........
OdpowiedzUsuńjeju, ona musi być z Lucasem, nie ma opcji! :c
czekam na następny. :*
zgadzam sie z Viką, ona musi być z Lucasem!
OdpowiedzUsuńcudowny :*
Boże jaki Jack jest okropny -.- Mam nadzieję, że Marie będzie z Lucasem :3
OdpowiedzUsuńCzekamy na nn <3
*o* Ten rozdział jest po prostu GENIALNY!
OdpowiedzUsuńMarie musi być z Lucasem! Błagam pisz szybko następny rozdział ♥
Geeeenialne ♥
OdpowiedzUsuńJezusie, czo Ty odwaliłaś z Marie?! Jack, Marco, to pół biedy, ale żeby białaczka?! Jezu ;_____________________________;
OdpowiedzUsuńA Marie musi do Lucasa wrócić, nie ma wyboru :v A Marco niech się ogarnie XDDD
Jaki koniec bloga? Omg ;____________;
o kurczę. co za końcówka. aż nie wiem co mam powiedzieć teraz. zatkało mnie. serio.
OdpowiedzUsuńw każdym razie chcę, a nawet domagam się kolejnego rozdziału i mam nadzieję, że będzie dobrze ;)
Białaczka? No to słabo..
OdpowiedzUsuńJacka to powinno się powiesić za... no można się domyślić.
Lucas opiekuńczy chłopczyk. Chciałabym, żeby byli jednak razem. Słodka by znowu była z nich para :3
Czekam na nn! Pozdrawiam :*
Jack??? Co za c***...Biedna Marie....Współczuje jej nie zasłużyła na coś takiego :(
OdpowiedzUsuńLucas awwwwwwwwwwwwwwwww :3
Zmieniam zdanie,Marie ma być z Lucasem i koniec kropka :3
Dużo weny i pozdrawiam ciepło :* ♥
O kurde, białaczka ;__;
OdpowiedzUsuńTyle już w życiu przeszła, a jeszcze to...
A Jack co za typ -,-" nagle zmieniłam zdanie, Marie powinna być z Lucasem, bo on jak najbardziej zasługuje na nią i widać,że nadal ją kocha.
Czekam z niecierpliwością na kolejny :3
Tylko nie to ;c
OdpowiedzUsuńBiedna ;/
Jack dupku :D a Lucas taki słodki i kochany ♥
Czekam na kolejny
Buziaki ;*
Ile ona musi przejść w swoim życiu... mam nadzieję, że pozwoli Lucasowi ponownie się do siebie zbliżyć i znowu będą razem :)) a Jack powinien dostać dożywotni zakaz spotykania się z dziewczynami ._.
OdpowiedzUsuńCzekam na następny <3
Jak ja współczuję Marie.. Straciła ważne osoby w swoim życiu, a teraz jeszcze białaczka..
OdpowiedzUsuńJack to tchórz, świnia. Widać jaki z niego mężczyzna, kiedy kazał wszystko wyjaśnić Aaronowi ( Aaroś- błogość <3).
Lucas jest wprost stworzony dla tej dziewczyny! Zgadzam się z poprzedniczkami, muszą być razem!
Pozdrawiam :)
Białaczka :(? Super rozdział, pisz szybko kolejny <33
OdpowiedzUsuńMusi wrócić do Lucasa, bo jak ona sama da sobie radę z białaczką? Na Marco teraz nie ma co liczyć i na Jacka również, ehh, czyli został jej tylko Lucas, który jako jedyny z jej przyjaciół przejął się jej stanem zdrowia.
OdpowiedzUsuńCzekam na nowe! ^^
no nie mogę z Marco ;__;
OdpowiedzUsuńmam ochotę mu coś zrobić,taki chamski -.-
coś czuje że ona bd z Aaronem,nwm czm XD
czekam na kolejny cudowny rozdział <3
Wszystkie rozdziały przeczytałam w 20 minut! Szacun dla ciebie, bo rzadko czytam tak szybko O.o
OdpowiedzUsuńWciągnęła mnie ta historia. Od razu polubiłam Lucasa. Jest taki uroczy ♥
Ogólnie uwielbiam blogi o The Blues, a jest ich raczej niewiele w porównaniu do blogów np. z Realem czy Barcą.
Twój jest moim ulubionym blogiem o Chelsea, mimo, że tak naprawdę średnio przepadam za Marco i Lucasem xD Nie umiem się przekonać do tych zawodników, ale przez ciebie powoli to robię ;)
Czekam z zniecierpliwieniem na nowy rozdział! ♥
Jeny, białaczka, aż mi się smutno zrobiło, szkoda mi Marie :(
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że wróci do Lucasa, bo Wilshere to taki dupek, że szkoda pisać.
Nie żartuj nawet, że już się ten blog kończy, bo super mi się go czyta, świetny jest. Minus tylko za długość rozdziału, normalnie nie lubię długich, bo mi się takie źle czyta, ale ten bym wolała dłuższy :)
o ja pier..... nie no, po prostu umarłam!
OdpowiedzUsuńpo pierwsze - Marco mnie irytuje i to jak bardzo!
po drugie - Lucas jest przy niej, ale cholernie go boli to, że zerwała z nim dla Jack'a, co jest zrozumiałe. Ale przynajmniej jest.
Po trzecie - czemu postanowiłaś, by ją 'rozchorować'? jak do tego doszłam, to przewinęłam caaałą stronę aż do okienka komentowania by skomentować.
Co teraz z nią będzie? Nie mogę się doczekać nexta xd
pozdrawiam, luuvmysahineq
Marco wrrrrrrrrr
OdpowiedzUsuńi białaczka, ja pierdziele :(
Ja nie mogę, ale z tego Jacka debil... -.-
OdpowiedzUsuńMarco też mnie denerwuje...
Mam nadzieję, że Marie będzie znów z Lucasem <3
Tylko szkoda, że ta białaczka... ;c
A w ogóle to genialny rozdział! :* /Kasia Lewandowska-Reus .