wtorek, 11 lutego 2014

Rozdział 1

Derby. Mecz Chelsea:Arsenal u siebie. Jak zwykle ojciec nie spał w nocy i chodził po całym domu. Sprawiał wrażenie jakby wszystko miał pod kontrolą, ale tak nie było. Chelsea zajmowała 3 miejsce w tabeli a Arsenal 1. To najgorszy środek sezonu ojca podczas pracy w Anglii. Razem z mamą próbowałyśmy go uspokoić, że 3 miejsce na tym etapie to już coś, ale on jak zwykle pozostawał nieugięty. Nawet przed meczami z FC Barceloną tak się nie denerwował. W sumie to była inna sytuacja. Wiedział, że już długo w Madrycie nie pobędzie, jedynym celem wygranych był honor.
Obudziłam się jak zwykle w soboty o 11. Normalnie spałabym dłużej gdyby nie to, że o tej właśnie godzinie zawsze w soboty byłam umówiona z Lucasem na skype.
Otworzyłam laptopa, zalogowałam się a Lucas już dzwonił. Byłam w pidżamie a moja fryzura nie zadowalała. Ogarnęłam się lekko i potwierdziłam rozmowę.
- Cześć skarbie -powiedział na co mu odmachałam - Dopiero wstałaś?
- Właściwie to tak - odparłam szczerze.
- Ślicznie wyglądasz w pidżamie, kochanie! Szkoda, że tak rzadko mam okazję cię taką widzieć.
Jak zwykle słodki, jak zwykle kochany, jak zwykle idealny. Panie i Panowie, Lucas Piazon!
- Już niedługo - powtórzyłam po raz setny kiedy mówił "szkoda, że nie mogę cię widzieć".
- Kiedy przyjedziesz? - zapytał. Nienawidziłam tego pytania.
- Wiesz, że to zależy od Marco - odparłam omijając odpowiedź.
- Nie możesz przyjechać sama?
"Mogę, oczywiście, że mogę! Jestem na tyle samodzielna z resztą wiele razy bywałam w Vitesse, tylko, że mi się już znudziłeś". Nigdy mu tego nie powiedziałam, chociaż wiele razy chciałam. Bałam się, że go zranię. Oprócz tego zawsze odpowiadałam:
- Tata mnie nie puści.
- No tak, Jose. Dzięki niemu się tutaj męczę z dala od ciebie - odparł spuszczając smutno głowę.
- Niestety.
- Marie, źle się czujesz? Jesteś dzisiaj taka nijaka.
- To dlatego, że jestem jeszcze trochę senna - kłamałam.
- Może zadzwonię jutro, co? Tak jakoś wieczorem, pasuje ci? - zapytał opiekuńczo.
- Jasne - odparłam chłodno.
- Kocham cię! - zawołał na pożegnanie.
- Ja ciebie też - znów skłamałam.
Rozłączyłam się i zadzwoniłam do Marco. Chciałam wiedzieć czy będzie na dzisiejszym meczu, musiałam się mu wygadać... znowu! On jako jedyny wiedział, że nie kochałam już Lucasa i najchętniej bym się z nim rozstała. Niestety Marco cały czas mnie namawiał, żebym jeszcze poczekała, że to może chwilowy kryzys. Tylko dzięki niemu nadal byłam w nic nieznaczącym dla mnie związku z Piazonem.
Okazało się, że Marco będzie na meczu i mieliśmy razem siedzieć nad ławką rezerwowych. Umówiliśmy się jeszcze na wypad na miasto. Marco był moją "dobrą psiapsiółą", której nigdy nie miałam. Chodził ze mną do najróżniejszych galerii handlowych, do restauracji, do kin, wszędzie. W pewien sposób zastępował mi to, czego nie mógł mi dać Lucas. Był dla mnie drugą połówką, ale bez uczuć.


***

Usiedliśmy w jednej z kawiarni w galerii handlowej. Marco chyba wyczuł, że coś ze mną nie tak, bo zapytał:
- Rozmawiałaś z Lucasem?
- Tak.
- Chyba już wiem dlaczego nie masz humoru - powiedział podśmiewając się.
- Marco, ja muszę z nim zerwać! Już dłużej nie mogę udawać "wielkiej miłości".
- Daj spokój, Marie! To przejdzie. Sam wiele razy byłem w takiej sytuacji. Musisz dać sobie i jemu czas.
- Nie wiem czy jestem w stanie - odparłam zrezygnowana.
- Oczywiście, że jesteś! Każdy z nas jest. A teraz musimy się już zbierać, bo za godzinę zaczyna się mecz.
Wzięłam posłusznie kurtkę z oparcia krzesła, ubrałam się i wyszliśmy.
Pojechaliśmy samochodem Marco na Stamford Bridge gdzie się rozstaliśmy. On poszedł do szatni pogadać z chłopakami a ja zająć swoje miejsce.
Kiedy szłam tunelem ktoś mnie zatrzymał:
- Kibicom nie wolno tutaj przebywać - powiedział młody chłopak, na oko 15 lat. Widać, że dopiero co zatrudniony lub jakiś wolontariusz.
- Michael! - zawołał Rui, asystent mojego ojca - Zostaw ją, to córka Mourinho.
Chłopakowi aż szczęka opadła. Próbował coś wyjąkać, ale nie udało mu się złożyć poprawnego zdania.
Rui był dla mnie jak wujek, nigdy nie zwracałam się do niego na "pan", poza tym była to jedna z niewielu osób, z którymi mogłam rozmawiać w moim ojczystym języku.
Co do piłki nożnej, nie interesowała mnie za bardzo. Lubiłam oglądać mecze, ale nie miałam potrzeby znać nazwiska innych piłkarzy niż zawodników Realu, Chelsea czy jeszcze wcześniej Interu.
- Nic się nie stało - powiedziałam i podeszłam do niego - Wymagający rywal dzisiaj, co?
- Tsaa, założę się, że nie znasz nikogo ze składu Arsenalu tylko po prostu wiesz, że to wróg.
W tym momencie zaczęła wychodzić z szatni drużyna Kanonierów.
- Rozgryzłeś mnie - odparłam rozkładając ręce.
Koło nas przeszedł jeden z zawodników Arsenalu, Rui od razu zareagował:
- Ten tu to Jack Wilshere. Może dać się w znaki dzisiaj naszym obrońcom.
Zauważyłam jak odwraca się w naszą stronę, jakby usłyszał swoje nazwisko. Miałam wrażenie, że w ułamku sekundy zauważyłam uśmiech na jego twarzy.
- Wilshere - powiedziałam cicho do siebie.
- Taa, dobry jest. Muszę cię zostawić, idę do szatni strzelić gadkę motywującą. Trzymaj się - odparł i ruszył wgłąb tunelu.
Postanowiłam już pójść i usiąść na swoim miejscu nad ławką rezerwowych Chelsea. Idąc szukałam wzrokiem Jacka, chciałam mu się lepiej przyjrzeć. Nagle wpadłam na jakąś osobę, która szła z naprzeciwka.
- Przepraszam - powiedział Wilshere dotykając odruchowo moich rąk - Nic ci się nie stało?
- Nie - uśmiechnęłam się i założyłam kosmyk włosów za ucho.
- To dobrze - odwzajemnił uśmiech i pobiegł do szatni.
Weszłam po schodkach i usiadłam na swoim miejscu rozmyślając o Jacku.
Nawet nie zauważyłam kiedy Marco i reszta drużyny weszli na murawę, na rozgrzewkę. W mgnieniu oka mecz się zaczął. Jack nie grał w tym meczu, siedział na ławce.
Co chwilę spoglądałam w tamtą stronę a kiedy Jack robił to samo w moją, uśmiechałam się.
Niestety nie uszło to uwadze Marco.
- Dlaczego co chwilę gapisz się na Wilshere'a?
- Nie gapię - zaprzeczyłam.
- Tylko zjadasz go wzrokiem? Znam cię! To samo było z Lucasem.
Niestety Marco miał rację. Kiedy podrywałam Lucasa, również nie mogłam się powstrzymać od "zalotnych" spojrzeń i uśmiechów w jego stronę.
- Przesadzasz.
- Marie! To ty przesadzasz, pamiętaj, że jesteś z Lucasem.
- Już nie długo - odparłam i przez resztę meczu nie odezwałam się słowem do van Ginkela.

_________________________________

CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ

Cześć! Jest pierwszy rozdział :) Tego bloga zaplanowałam na 6 rozdziałów + epilog, czyli raczej krótki ;d
Zawieszam tego bloga -> http://w-szatni-bialych-orlow.blogspot.com/ DO ODWOŁANIA
Nie mam w ogóle pomysłów na następny rozdział ;/ Jak przyjdzie wena, to wrócę do pisania :)

27 komentarzy:

  1. Szkoda trochę lucasa no ale cóż miłość to miłość :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda trochę lucasa no ale cóż miłość to miłość :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Noom, szkoda Lucasa, bo on ją nadal kocha, a ona go tak perfidnie okłamuje. No i czyżby coś miało być z niejakim Jackiem Wilsherem?
    Czekam na nowe! :**

    OdpowiedzUsuń
  4. Szkoda Lucasa :C
    Świetne <3
    Czekam na nn :)
    / AdminkaXavi

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak Lucasa potraktowac nie ładnie :( szkoda ze nie bd z nnikim z Chelsea :( fajoowy rozdzial :3

    OdpowiedzUsuń
  6. mrrr...Jack XD
    Czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  7. super rozdział tylko szkoda Lucasa :/ czekam na nowy :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Szkoda Lucasa, ale ja ją popieram. Nie powinna ciągnąć związku, którego nie widzi przyszłości
    Rozdział wspaniały jak to zwykle na Twoich blogach bywa <33

    OdpowiedzUsuń
  9. oooooooo ja jak mozna zostawic Lucasa omg :c <333
    czekam na kolejny :3

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja tan ją popieram! Po co ma się męczyć! Świetnie... świetnie świetnie... = D Czeeekam na kolejne.. Rozdział wspaniały!
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Romanse, wszędzie romanse :D
    Troochę szkoda Lucasa :C
    Pisz szyybko dalej bo mnie ciekawość zżera <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Szkoda mi trochę Lucasa, ale wiadomo, miłość nie wybiera. Rozdział świetny, zaczyna się robić coraz ciekawiej :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Szkoda mi Lukasa, ale trudno, miłość taka jest, nie wybiera ;]
    Czekam na kolejny rozdział:*

    Btw. Zapraszam do siebie.
    kochajac-reczna.blogspot.com ;D

    OdpowiedzUsuń
  14. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  15. Lucas :( Ale skoro go nie kocha, to cóż...
    Tylko Marie niech nie zje Jacka! XD
    Marco, zrób że coś tam z Marieeeeeeeeeee... Nastaw że ją, hahah :D
    Czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  16. Ojejku Lucas, żal mi go echh :((
    No ale cóż, czasami tak bywa :(
    Czekam na następny! <3

    OdpowiedzUsuń
  17. Biedny Lucas....;(
    Kurde strasznie go lubię jako zawodnika ,aleeeeeeeeeeeeeeeee...
    przecież Marie bd z moim mężulkiem panem W i wszystko jest cacy :D

    Czekam na nowy i buziaczkiiii :*** ♥

    OdpowiedzUsuń
  18. Jakie to cudowne! <3
    Choć szkoda mi Lucasa ;c
    Ale mam nadzieję, że się ułoży :)
    Czekam na kolejne cudo <3
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  19. Lucas yyy ;c
    No bywa, życie jest okrutne.
    Świetny rozdział, czekam na następny : )

    OdpowiedzUsuń
  20. kurczę.. szkoda, że Marie nie powie Lucasowi prawdy, później może go zranić bardziej, o wiele bardziej..
    ale mam cichutką nadzieję, że jakoś się ułoży.
    czekam na następny. :* / Vika

    OdpowiedzUsuń
  21. Szkoda Lucasa, ale w sumie ją rozumiem. Po co ma ciągnąć związek bez przyszłości? Genialny rozdział :3 Pisz szybko następny :))

    OdpowiedzUsuń
  22. Cudo ♥
    Szkoda mi Lucasa, ale chyba już tak na tym świecie jest, że niektóre uczucia się wypalają i rozumiem główną bohaterkę. No i ten Jack, myślę, że będzie się dziać :D
    Pozdrawiam i czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
  23. hohohoh coraz bardziej zaczyna mi sie podobać ten blog. :D

    OdpowiedzUsuń
  24. Wszystkim szkoda Lucasa, no mi w sumie też ale ten związek nie ma przyszłości. No i na horyzoncie pojawił się Jack, więc robi się coraz ciekawiej. Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział, bo zapowiada się super :D

    Zapraszam Cię również do siebie. Co prawda jest już sześć rozdziałów, ale opowiadanie jest o Chelsea więc może przypadnie ci do gustu a mi będzie miło :) Pozdrawiam i informuj o rozdziałach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. http://sniadaniedolozkaa.blogspot.com/ zapraszam na szósty rozdział Śniadania do łóżka. Jak potoczy się dalsza znajomość Franka i Ingi?

      Usuń
  25. Super rozdział <3
    Czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  26. Biedny Lucas. On ją kocha a ona ma go gdzieś ale w sumie uczucia z czasem mogą się wypalić. ciekawa jestem jak to się z Wilsherem rozwinie

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękuję za każdy komentarz, który motywuje mnie do dalszej pracy! Jeśli czytasz bloga, lecz nie komentujesz, proszę, napisz chociaż 'przeczytany' w komentarzu czy coś takiego. Nawet z anonima, to bardzo motywuje.

Bardzo proszę o niezostawianie mi w komentarzu linku do bloga, proszę to zrobić w zakładce "spam". Z góry dziękuję ;)