niedziela, 30 marca 2014

Rozdział 4

Następnego dnia zadzwoniłam do Jacka domagając się wyjaśnień. Moja ostatnia rozmowa z Aaronem sprawiła, że nie spałam całą noc rozmyślając o tym co powiedział. "Jack ma dziewczynę?" - to pytanie przeszywało moją głowę od kiedy się rozłączyłam.
Przez mój "związek" z Jackiem bardzo się zmieniłam. Wcześniej nigdy aż tak nie przeżywałam niedopowiedzianych rzeczy, np. z Alvaro w Madrycie. Wiedziałam, że nie byłam jedyną dziewczyną w jego życiu. Spotykał się z Daniellą, piękną Hiszpanką, którą poznał podczas jednego ze zgrupowań reprezentacji U21. A on wciąż się łudził, że o niczym nie mam pojęcia. Jednak nie przeszkadzało mi to, ponieważ wiedziałam, że za niedługo wyniosę się z Madrytu i zapomnę o Moracie.
Tutaj jest inaczej. Najpierw związek z Lucasem, w którym zbyt emocjonalnie się oboje zaangażowaliśmy, potem zdrada z Jackiem a następnie utrata przyjaciela. Oto rok Marie spędzony w Londynie. Bałam się myśleć co będzie następne.
Wracając do mojej rozmowy z Jackiem. Kiedy już myślałam, że nie odbierze i miałam się rozłączyć, usłyszałam zaspany głos Wilshere'a:
- Do cholery jasnej, wiesz która jest godzina? - zapytał z wyrzutem.
- Cześć Jack - odparłam niepewnie.
Usłyszałam jak przeklina próbując zakryć słuchawkę, żebym nie słyszała.
- Hej kotku! Czemu dzwonisz tak wcześnie?
- Dlaczego wczoraj nie odbierałeś tylko wysługiwałeś się swoim kolegą... Aaronem?
- O czym ty mówisz?
- No bo podobno byłeś na jakiejś imprezie - powiedziałam w końcu.
- Nic nie pamiętam - wzbraniał się.
- Szkoda... Aaron mówił, że jesteś ze swoją dziewczyną.
Cisza w słuchawce. 
- Jack?
- To nic takiego, upiłem się i jakaś laska mnie poderwała - tłumaczył się.
Uwierzyłam mu. Teraz z perspektywy czasu widzę, że to najbardziej banalne wytłumaczenie jakie mógł wymyślić, ale wtedy byłam w nim zakochana. Chciałam, żeby Jack powiedział, że to nie jest jego dziewczyna.
- Spotkamy się dzisiaj? - zapytałam oddychając z ulgą.
- Nie mam czasu, słońce. Mam trening a potem spotkanie z fanami. Wiesz, reklama sponsora.
- No tak, to w takim razie do jutra! - zakończyłam.
Sprawa z Jackiem się rozwiązała, z Lucasem w sumie też pomijając moje wielkie wyrzuty sumienia. Jeszcze to jego ostatnie zdanie "Pamiętaj, że zawsze będę cię kochał" wywoływało u mnie dreszcze.
Przez następne dni chciałam umówić się z Jackiem, ale on wciąż znajdywał jakąś wymówkę, czułam, że mnie unikał. Chciałam również pogodzić się z Marco, ale on nie odbierał ode mnie telefonu.
Rodzice nie interesowali się mną. Tata przygotowywał się do najbliższego meczu z Arsenalem a mama miała urwanie głowy w pracy, a ostatnia kontuzja mojego brata nie poprawiała sytuacji.
Czułam się bardzo samotnie, zaczęłam wagarować. Chodziłam do szkoły, owszem, ale zaraz przed pierwszym dzwonkiem wracałam do domu lub szlajałam się po pobliskich parkach.
Pewnego kolejnego samotnego wieczoru w moim pokoju postanowiłam jeszcze raz zadzwonić do Marco. Obiecałam sobie, że jeśli teraz nie odbierze, to dam sobie spokój i nie będę więcej go nękać.
- Mogłabyś wreszcie przestać do mnie wydzwaniać? Moja dziewczyna myśli, że jesteś moją kochanką! - usłyszałam głos mojego przyjaciela.
- Dziękuję, że odebrałeś. Chciałam ci to wszystko wyjaśnić - zaczęłam.
- Przestań Marie! Nic mi nie wyjaśniaj, zakończyłaś naszą przyjaźń kończąc związek z Lucasem. Daj mi spokój - powiedział i rozłączył się.
To był największy cios. Nigdy bym się nie spodziewała, że Marco, który był ze mną w najgorszych chwilach, który był dla mnie prawie jak starszy brat zachowa się jak świnia. Czyli trzymał go przy mnie tylko mój związek z Lucasem? Ta myśl mnie jeszcze bardziej dobiła.
Położyłam się na łóżku i zaczęłam płakać co robiłam regularnie przez ostatnie kilka dni. Jeszcze rok temu w Madrycie, nie poleciałaby nawet struga łez gdyby Alvaro mi powiedział, że mnie zdradza.
Czułam się bezwartościowa. Nikt się mną nie przejmował. Dla ojca liczyła się tylko Chelsea. Czasami miałam wrażenie, że kocha ten klub bardziej niż swoją rodzinę. Dla matki najważniejsza była praca i mój brat, jej oczko w głowie. Dla Marco właściwie byłam nikim. Dla Jacka pewnie też już byłam historią chociaż cały czas wmawiałam sobie, że tak nie jest.
Lucas. "Pamiętaj, że zawsze będę cię kochał". Mogłabym do niego teraz zadzwonić, wyżalić się na cały świat, ale zakończyłam z nim znajomość zrywając w żałosny sposób - przez Skype.
Popatrzyłam na zegarek: 3 w nocy. Nie miałam już dla kogo żyć. Moje myśli krążyły wokół ucieczki z domu i czymś znacznie gorszym.
Zeszłam na dół do kuchni i wzięłam pierwszy lepszy nóż. Skierowałam się do łazienki a serce biło mi jak oszalałe. Za niedługo nie będzie mnie na tym świecie, za niedługo wreszcie znajdę ukojenie w moich smutkach, za niedługo skończę z depresją, skończę ze sobą.
Ręce trzęsły mi się niemiłosiernie przez co trudniej było mi trafić w odpowiednią żyłę na nadgarstku. Zamknęłam oczy i zrobiłam to.


________________________________

CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ

Heeeeej! Postanowiłam dzisiaj napisać ten rozdział, bo w tym tygodniu podejrzewam, że nie będzie na to szans ;p najpierw 5 dni zawalone sprawdzianami a potem weekend nauki i powtórki :')
Wracając do rozdziału - mega mega przygnębiający mi wyszedł xD ale taki właśnie efekt chciałam uzyskać i wiecie co? Nawet mi się podoba :) Mam nadzieję, że Wam również :)

Ogłoszenia parafialne
Założyłam sobie swoją podstronę -> http://tyska-podstrona.blogspot.com/
Bardzo bym Was prosiła, żebyście mnie informowali o nowych rozdziałach właśnie na tej podstronie w zakładce 'spam'. Na asku też podałam ten adres, więc proszę o niewysyłanie mi linków na asku. Z góry bardzo dziękuję :)
+ jeśli ktoś z Was pisze jakiegoś bloga, którego nie czytam, również proszę o wysłanie linku :)
++ na podstronie jest ankieta dotycząca następnego bloga, który prawdopodobnie pojawi się po teście, będę bardzo wdzięczna za każdy głos ^^

21 komentarzy:

  1. Jack, ale kłamiesz chłopcze. Wstydziłbyś się!
    Z Marco jest taki przyjaciel jak z koziej dupy trąba! Idioci..
    Ze Marie podcięła sobie żyły? Czy ją powaliło?! Rozumie, że większość się od niej odwróciła, ale bez przesady. Żeby sobie życie odbierać...
    Nie mogę się doczekać nowego! Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj, no to od Marie wszyscy się odwrócili. Jack ją okłamuje, rodzice się nią prawie wcale nie interesują, bo mają swoje ważniejsze sprawy, "przyjaciel" nie chce jej znać, bo zerwała z Lucasem.. i co to za przyjaźń? ;/ Właśnie, Lucas. Kurcze, on najmniej zawinił, a i tak musi cierpieć przez Marie, ehh. I żeby chcieć sobie życie odbierać?! Dziewczyno, ogarnij się, no!

    OdpowiedzUsuń
  3. Jack jest okropny...grr...
    Szkoda mi jej, bo nikogo przy sobie nie ma w trudnych chwilach :(
    Mam nadzieję, że jej nie zabijesz i, że wszystko się jej ułoży :)
    Czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Marco głupio się zachował :( Ciekawe o co chodzilo, ze przyjaźnił się tylko z nią dlatego, że była z Lucasem.
    Mam nadzieję, że jednak nie trafiła w tę żyłę i pewnie wyląduje w szpitalu. Oh czekam na nexta. Bardzo fajny rozdział :))

    OdpowiedzUsuń
  5. Jack to świnia.
    Nie mogę uwierzyć, że Marie to zrobiła, niech ona to przeżyje.. Może wtedy i Marco zrozumie kogo stracił.
    czekam na następny <3 / Vika

    OdpowiedzUsuń
  6. No ja wiedziałam, że ten Jack to jakiś kobieciarz jest, w dodatku unika głównej bohaterki, jest zwykłą świnią, haha Diethart miałby kolejną do kolekcji xD
    Nie spodziewałabym się, że Marco odwróci się od Marie, przecież byli tak bardzo zżyci, co do jej samej to nie może tego zrobić! Po prostu nie można rozwiązywać problemów w taki sposób, są one po to aby nas umocnić, uczulić na przyszłość i czegoś nauczyć, a w taki sposób ich się nie pozbędzie.
    Rizdział bardzo mi się podoba, ale to już na pewno wiesz, pozdrawiam i czekam z niecierpliwością na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń
  7. no nie, kochana, co to za zakończenie jest ja sie pytam? co ta Marie robi? przecież to nie rozwiąże jej problemów..
    ja wszystko rozumiem, znalazła sie w naprawde ciężkiej sytuacji, ważne dla niej osoby odwróciły sie od niej, ale Marie musi żyć. chociażby dla siebie samej. zresztą po burzy zawsze wychodzi słońce. wierze, że będzie dobrze. z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. pozdrawiam i życze weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. ....
    Ej... Ale ona nie umrze, nie xd?
    Niech Lucas przyleci do Londynu xd nich oni do siebie wrócą!
    Bo Jack to straszna świnia -,-
    Czekam na nn! ♥

    OdpowiedzUsuń
  9. Grrr Jack jest dupkiem, dupkiem i jeszcze raz dupkiem! ...
    Rozdział jest cudowny <3
    Szkoda mi jej ;c
    Czekam z niecierpliwością na kolejny.
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. Tylko jej nie zabijaj! :D
    Wilshere, ty idiotoo :C
    Rozdział cudowny, uwielbiam Twoje blogi! :)
    Czekam na następne <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Wilshere jaki k****s no :/
    chociaż Marco też nie zachował się zbyt dobrze :(
    ja tam lubię takie rozdziały :3
    czekam^^

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetne <3
    Czekam na kolejny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Jack ;__________; co za idiota -.-
    mam nadzieję, że ona nie umrze :) bo inaczej cię znajdę :D
    czekam na następny ;***

    OdpowiedzUsuń
  14. Jack.... Gr, idź mnie stąd! ;_;
    Marie ma nie umierać no!
    Marco musi się z nią pogodzić, a Lucas niech wraca z tego wypożyczenia :v wgle to coś czuję, że on się pojawi w kolejnym rozdziale...
    Czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  15. Rzeczywiście przygnębiający ;c Ale Marie ma żyć! ;c Szkoda, że Jack jest tutaj trochę takim czarnym charakterem ;) Niech Marie pogodzi się z Marco :( Czekam na kolejny ;3 /Kasia Lewandowska-Reus .

    OdpowiedzUsuń
  16. Jach jest wredny, okropny i wlg, fu ! ;-;
    Bardzo chce już przeczytać kolejny ♥♥

    OdpowiedzUsuń
  17. Jejjjj, co to za Jack ;_;
    Podoba mi się bardzo, przeczytałam dosłownie w minutę i czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  18. Będę wredna i napiszę,że i tak kocham mojego Jacusia....Hahahaha sorry Jack,nie w tym opowiadaniu :D
    A według mnie ciekawie by było,jakby sobie coś Marie zrobiła...

    A co wy na to...Marie się pocięła no i trafiła do szpitala,a tam dba o nią Lucas i się schodzą....Taka sytuacja....Nie no żartuję...Czekam na Twoją wersję (jest o 10000000% lepsza....) i ofc na nexta +zapraszam do siebie na trójkę http://gunner16.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  19. Jaki debil z tego Jacka to szok. Mam nadzieję, że Marie przeżyje, świetnie piszesz, czekam na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  20. Ja pierdziele, kobieto umarłam na końcu rozdziału! Ale od początku!
    Trafiłam tutaj 2. maja, a chciałam wcześniej, ale czasu było jak na lekarstwo. I kocham tego bloga, nie tylko dlatego, że chelsea, ale ze wzklędu na niebanalną fabułę i Marie - dziewczynę z charakterkiem.
    Nie wiem czemu Marco tak się zachował, nawet nie wiedział jak bardzo ją zranił. jach też zachowuje się jak świnia, ogólnie wszyscy tam się fuj, tylko Marie jest fajna, hahaha.
    jak pisałam, koniec mnie zabił, naprawdę nie wiem co będzie dalej.
    pozdrawiam, luuvmysahineq

    OdpowiedzUsuń
  21. Trafiłam na Twojego bloga przypadkowo, ale zostanę na dłużej! :)
    Uwiodłaś mnie tematyką, bohaterami i swoim stylem pisania- jest cudownie!
    Szkoda, że tak nagle ludzie, którzy byli bardzo ważni dla Marie, nagle się od niej odtrącili. Marco zachował się jak ostatni debil, udawana przyjaźń, bo była kiedyś dziewczyną Lucasa? Chyba nie wie, co oznacza słowo "przyjaźń". Jack- że on nie ma wyrzutów sumienia za te kłamstwa..
    Strasznie szkoda mi głównej bohaterki, mam nadzieję, że wszystko będzie z nią w porządku!
    Czekam na kolejny, w międzyczasie zapraszam do siebie: http://called-paradise.blogspot.com/
    Pozdrawiam :**

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękuję za każdy komentarz, który motywuje mnie do dalszej pracy! Jeśli czytasz bloga, lecz nie komentujesz, proszę, napisz chociaż 'przeczytany' w komentarzu czy coś takiego. Nawet z anonima, to bardzo motywuje.

Bardzo proszę o niezostawianie mi w komentarzu linku do bloga, proszę to zrobić w zakładce "spam". Z góry dziękuję ;)